Strony

niedziela, 4 marca 2018

rozkosz dziesiąta

Chciałam krzyczeć, walczyć, tłuc i bić z całych sił, a jedynie zdecydowałam się na jeden pewny krok, kiedy nacisnęłam srebrną klamkę, wyplątałam się szybko z pasa, i zostawiłam go samego w samochodzie, kierując się w stronę najbliższego parkingu leśnego. Ze wszystkich stron kąsały mnie nerwy i świadomość naszej najbliższej przyszłości. Nie wiedziałam co będzie dalej, wszystko co zaplanowaliśmy rysowało się przede mną w pesymistycznych, odciągających wzrok barwach. Ciemne kolory oblały mój świat, jakby ktoś stanął nade mną i wylał kilka litrów czarnych farb. Naciągnęłam na głowę kaptur, nie przejmowałam się mrozem, silnymi podmuchami wiatru i śniegiem zdobiącym powoli uliczki związane z nazwami owoców; nie patrzyłam przed siebie, nie chciałam widzieć jak się we mnie wpatruje, a same oczy próbowałyby się kajać, moje emocje pomieszane ze słonymi łzami skapywały w równomiernym tempie, zdobiąc skrócony akt małżeństwa mojego męża i jego pierwszej żony, którą jak się okazało nie byłam ja. Obniżająca się temperatura odbierała każde ciepło, szalik powoli zsunął się z szyi, a ja pociągnęłam mocno zębami i pozbyłam się dwóch rękawiczek; nie przejmowałam się moją słabą odpornością, z którą borykałam się od dzieciństwa, kiedy biologiczna matka nie porzuciła mnie w oknie życia, lecz przy koszu na śmieci w parku, gdzie zostałam odnaleziona przez przypadkowego pijaczynę, który wracał do życia po kilku dniach balowania. Chciałam się rozchorować, nie znaleźć odpowiedniego lekarstwa, nie wyzdrowieć i odejść z tego świata, zostawiając go z poczuciem winy. W tej chwili czułam się, jak Oskar z uwielbianej lektury, który szukał zrozumienia u rodziców, jak róża, która chciała być najważniejsza przez całe życie albo kochanka porzucona chwilę przed powrotem tej, która nosiła nazwisko twojego ukochanego i chciała mieć z nim gromadkę dzieci. Czy nie zasłużyłam sobie na prawdę? Czym zawiniłam? Co mu zrobiłam, że przez sześć lat, które przeleciały jak przez palce nie zdecydował się na szczerą rozmowę? Przemierzając długi czerwony dywan w białej sukni, która kilkukrotnie plątała mi się pod nogami wierzyłam, że będę pierwszą kobietą słyszącą z jego ust słowa przysięgi małżeńskiej. Znałam historię o byłej narzeczonej; na początku nie zostałam zaakceptowana przez jego najbliższych, ale dlaczego tamtego czerwcowego dnia wszyscy odgrywali swoją rolę krok po kroku? Dławiąc się łzami, podarłam dokument na małe strzępy, jak robiłam to z kartkówkami, które nie miały dobrych ocen i wstając szybko z zimnej ławki, zaczęłam machać na okazję, jednocześnie pokazując mu środkowy palec z zaręczynowym pierścionkiem, przekazywanym w jego rodzinie z pokolenia na pokolenia od końcówki XIX wieku, kiedy najważniejsze pytanie usłyszała drobna rudowłosa kobieta z zielonymi tęczówki z ust swojego ukochanego, który był dla Kamila prapradziadkiem. 

-Nie zachowuj się jak dziecko. -zostałam mocno złapana za rękę, aż poczułam ból w łokciu, z którym jako nastolatka miałam problem. -To Ciebie kocham ponad wszystko, Sara. 


-Jeżeli kogoś się kocha, to nie wolno okłamywać tej osoby. W miłości najważniejsza jest prawda, a jeżeli ty nie wspomniałeś o takiej ważnej sprawie ze swojego życia, to ja nie potrafię brać Cię od dzisiaj na poważnie, zostaw mnie. -popchnęłam go, mierząc wściekłym wzrokiem; gdybym mogła zmieniać się z człowieka w zwierzę, rozgryzłabym go jak wilk swoją ofiarę. -Odejdź, no już! 


-To przeszłość, rozumiesz? Nienawidzę wracać do dawnych czasów i rozdrapywać starych ran. -nie rezygnując znowu mnie dotknął; użył mniej siły i delikatnie złączył nasze palce. 


-Byłam z Tobą szczera od początku, podzieliłam się z Tobą wszystkimi sekretami, wiesz o mnie wszystko, a co dostaję w zamian? Tchórza, który nie potrafił powiedzieć swojej żonie, że wcześniej był już w jednym związku małżeńskim. Kamil, nie oczekiwałam od Ciebie zbyt wiele, chciałam tylko prawdy, której nie potrafiłeś mi dać. -wypowiedziałam w pośpiechu, a kiedy zatrzymał się przy nas granatowy terenowy samochód; brat bliźniak mojego, wsiadłam bez zawahania i chciałam dostać się na niewielki parking dla gości hotelu, aby zasiąść za kierownicą swojego Jeepa z dwutysięcznego jedenastego roku. 



'czasem trzeba przemyć oczy łzami, aby widzieć lepiej'

Przed opuszczeniem murów domu dziecka usłyszałam ważne słowa, które potrafiły do mnie wrócić w każdej chwili. Miałam być twarda i przyrzekałam, że nigdy nie będę płakać; do tej pory wylewałam łzy szczęścia, kiedy dostałam wymarzoną pracę, mały pokój na poddaszu z widokiem na obszerny park z małym stawem i po zdobyciu serca należącego do cudownego mężczyzny, który potrafił poprawić mi humor samym śmiechem, a ja wsłuchując się w ten dźwięk, niedostępny dla niektórych, marzyłam o tym, aby nasz syn śmiał się identycznie, zdobywając pierwsze kroki, wypowiadając najprostsze słowa lub zakochując się na zawsze w jednej kobiecie. Ze schowaną twarzą między poduszkami dławiłam się coraz mocniej łzami, jeden świstek nieważnego dawno papierku odebrał mi więcej energii niż całe dwudziestosześcioletnie życie, które częściej zdobywałam z trudem niż dziecięcą beztroską. Podnosząc się powoli z miękkiego koca otworzyłam wielką szafę postawioną naprzeciwko łóżka tak, abyśmy z tej perspektywy mogli widzieć się w wiecznie lśniącym lustrze. Od razu przypomniałam sobie moment, w którym znaleźliśmy ostatni mebel, którego brakowało w naszej sypialni, a właściciele jedynego firmowego sklepu w pobliżu rozłożyli ręce, tłumacząc nam, że dany model nie zostanie więcej wyprodukowany, lecz krótko przed pierwszym dniem wiosny przed domem zaparkował ciężarowy samochód należący do wujka Kamila, a w środku znajdowała się biała szafa wykonana własnoręcznie przez mistrza mieszkającego w Zakopanym. W pośpiechu zdjęłam wszystkie wieszaki z moimi ubraniami rzucając je na środek niewielkiego pokoju. Nie mogłam dłużej zostać w pierwszym domu, którego nie musiałam dzielić z obcymi mi ludźmi; jako porzucone dziecko nauczyłam się akceptować wszystkich wokół nie zwracając uwagi na ich wygląd czy status materialny, lecz przekraczając próg naszego domu poczułam, że nareszcie mogę być bezpieczna i niepostrzegana jako ta pochodząca z bidula lub przypadek, który nie miał prawa powstać. Moją jedyną rodzinę stanowił świętujący w tym roku trzydzieste urodziny mężczyzna, był mój i każdej nocy obiecał, że zawsze będzie obok mnie i zrobi wszystko, abym mogła na starość powiedzieć naszym wnukom oraz prawnukom, że miałam szczęśliwe życie przy boku idealnego człowieka bez wad, bez skazy i jakichkolwiek błędów. Kładąc się na ciemnych panelach zrozumiałam, że to koniec mojej wizji o pięknej przyszłości, zepsuło nas jedno kłamstwo, które według mojego męża i jego najbliższych nie powinno zobaczyć światła dziennego napotykając po drodze kobietę z bagażem emocji, zauroczeniem do baletu i kilkoma tatuażami za dużo. Dotarło do mnie to, że oprócz niego nie miałam nikogo więcej; poczułam się, jakby ktoś odebrał mi tlen, wręczył strach i kazał samej znaleźć się wśród obcych osób, których obecność byłam w stanie znieść tylko ze starszym o cztery lata skoczkiem narciarskim. Czy ta jedna tajemnica odebrała mi normalne funkcjonowanie i spostrzeganie świata? Zaczęłam cała się trząść, bo wiedziałam, że teraz trudno będzie mi iść w lewo lub w prawo, a co dopiero spełniać marzenia, osiągać cele, których było naprawdę pełno. Depresyjnie go tutaj potrzebowałam, ale nie chciałam wybierać jego numeru, słuchać łamiącego się powoli głosu i depresyjnej prośby o powrót; w pośpiechu wystukałam dziewięć liczb, których na pamięć nauczyłam się w Tokio, kiedy moja siostra profesjonalnie miała odebrać mnie samą i odkryć, kto każdego dnia wysyła mi wiadomości związane w najintymniejszy sposób z moim mężem. 

-Monia, przyjedź do mnie, bo nie umiem walczyć w pojedynkę, bardzo potrzebuję Twojego wsparcia, siostrzyczko. -nagrałam się na pocztę głosową i oparłam się o łóżko, zerkając na kulę ziemską, która służyła nam jako lampa nocna. 

'samotność to taka straszna trwoga'

W największej rozsypce życiowej przypomniałam sobie, jak w hotelowej recepcji prawie wpadłam na osobę, która nie mogła dowiedzieć się o naszej relacji zrodzonej z cotygodniowych pomocy naukowych; gdybym należała do bardziej odważnych kobiet przyznałabym się jej do wszystkiego, opowiedziała ze szczegółami, co robi jej przyszły mąż z tegoroczną maturzystką w tym samym pokoju od wielu miesięcy. Nie byłam jednak w stanie rozebrać się z mojej tajemnicy do naga i pozbawić się tej adrenaliny, która towarzyszyła mi podczas długich nocy. Odwróciłam się do okna, dając przy okazji znak mojemu kochankowi, aby się wycofał. Ewa podsuwając młodemu pracownikowi moje zdjęcie nie zidentyfikowała tajemniczej brunetki, które jej narzeczony zabrał mi ostatniego wspólnego ranka, kiedy znalazł jedną z wielu kopii znajdującej się przez wiele lat w moim paszporcie, dowodzie osobistym i prawie jazdy, które podarowało mi całkowitą samodzielność. Tydzień później Kamil był wyłącznie mój, a gwarancja, że kiedyś znajdziemy nasze miejsce na Ziemi dała mi nadzieję, że to zapewnienie nie było kłamstwem, lecz najpiękniejszą prawdą. Zapinając błękitną jak jego oczy koszulę wiedziałem, że mój tusz wchłonie się w nią i zostanie moją pamiątkę po niewyobrażalnym bólu dostarczonym od niego i tej, która anonimowo pisała mi nazwę perfum mojego ukochanego i streściła sen, który mógł mu towarzyszyć w krainie Morfeusza, bo niejedno dziecko zazdrościłoby mu tych wrażeń po najczęściej ośmiu godzinach wypoczynku; on naprawdę potrafił być wtedy samochodem, postacią z bajki albo kimś z innej epoki. Uwierzyłam w te wiadomości, jak w Świętego Mikołaja i wysłałam na największą misję baletnicę z urazem, dla której musiałam jedynie wygrać konkurs, gdzie nie miałam konkurencji. Po usłyszeniu cichego pukania, nie zważając na mój niezbyt przekonujący wygląd otworzyłam drzwi, czując jak tak samo niska brunetka przytula się do mnie, jakby właśnie chciała uratować kogoś ważnego przed końcem świata.

-Chyba nadaję się na psychologa, bo niedawno na tym ramieniu wręcz wypłakał się jedyny w swoim rodzaju mistrz nart. -odezwała się dopiero, kiedy postawiła przede mną kubek jaśminowej herbaty, od której miałam zrobić dłuższy odwyk, ale potrzebowałam jej, jak narkoman swojej codziennej, dokładnie wymierzonej dawki. 

-Masz moc przyciągania. -wymusiłam uśmiech, który przypominał grymas obecny na fotelu u znienawidzonego dentysty. -Dziękuję, że tutaj jesteś. 

-Mam Ci tyle pytań do zadania, nie znam wielu odpowiedzi, nie wiem o Tobie podstawowych rzeczy. -usiadła na blacie gniotąc ręcznik papierowy. -Chciałabym wiedzieć, czy tak samo jak ja masz uczulenie na sierść i truskawki, czy jesteś również leworęczna, czy kochasz poniedziałki albo nienawidzisz, i wręcz plujesz zupą ogórkową, ale na to przyjdzie czas, bo jesteśmy piękne oraz młode. -zeskoczyła szybko i zaczęła głaskać moje proste włosy. -Kamil, popełnił błąd, ale nie możesz go skreślić, bo wspólnie zawalczymy o nasze małżeństwa. 

-O co zawalczymy? -oparzyłam się z wrażenia słodką herbatą. -Niewiele o Tobie wiem, bo również mam nieskończenie wiele pytań. Tak samo jak ty chcę wiedzieć, czy wolisz pracować w nocy niż w dzień, czy masz wadę wzroku w prawym oku i nie tolerujesz smaku rodzynek, ale tym ostatnim zdaniem odebrałaś mi możliwość racjonalnego myślenia. 

-Może nie noszę obrączki, nie mamy takiego długiego stażu jak Wy, ale od dziesięciu miesięcy jestem żoną samego Gregora Schlierenzauera, z którym czasami mamy większe zgrzyty niż Ty ze Stochem. -zachichotała powodując większe zdziwienie niż przed sekundą. -Mamy gust do skoczków narciarskich, ale to Ty masz szansę uratować Was przed rozwodem, natomiast ja jestem z moim mężem w separacji i jakby tego było mało, spędzam z nim kilka nocy w miesiącu. 

Poczułam się jakby ktoś zanurzył moją głowę w wodzie i nie chciał mnie puścić. Przez informację z życia prywatnego mojej siostry miałam wrażenie, że robiąc krok na linie spadam w dół, gdzie nie ma żadnego ratunku. Teraz zrozumiałam, że obydwie lubimy problemy, wieczny chaos, a mój związek z Kamilem opierający się od początku na spotkaniach w poniedziałki przed rozpoczęciem moich zajęć lekcyjnych i w piątkowe wieczory co trzy tygodnie nie był połączeniem takich kłopotów pozostających często bez wyjścia. My byliśmy w stanie zaryzykować, obecnie mocno żałować i odczuwać, że serce mam zarysowane. Oni natomiast musieli walczyć ze sobą na prywatnych spotkaniach z psychologiem i udawać, że od dnia ślubu nic się nie zmieniło, kiedy brunetka przekraczała próg jego pokoju na zawodach w Polsce lub za granicą. 

-Zrozum, że o Was warto zawalczyć, a my więcej gramy, niż żyjemy. Gregor ma kochanki w każdym zakamarku świata, ja również żyję w związku z aktorem teatralnym i zastanawiam się, czy przypadkiem nie zamienić zagranicznego nazwiska znowu na polskie. -westchnęła i wyjęła spod bluzki naszyjnik z przypiętą obrączką. -Tylko ten kawałek metalu nas łączy i wydaje mi się, że nic więcej, a Ty z Kamilem macie piękną przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, która może dostarczyć Wam wielu wrażeń i wspomnień. -zaczęła przyglądać się swojej bransoletce. -Tylko ty pasujesz na panią Stoch, kochana, więc wykorzystaj szansę, że już nosisz to nazwisko i nie próbuj jej zmarnować, bo mój szwagier to naprawdę fajny człowiek, który potrzebuje dziewczyny podobnej do Phoebe Tonkin niż zwykłej fotografki. 



epilog planuję w innej formie
mówiłam, że Sary będzie stanowczo mniej
życie potrafi być zaskakujące

10 komentarzy:

  1. hoł, o jakim ty epilogu mówisz? masz na myśli bardzo daleką przyszłość, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. za dużo informacji, za dużo informacji, za dużo informacji.
    aaaaaa nie wiem co napisać, serio.
    Gregora to proszę szanować i się uśmiechnęłam jak było o tej leworęczności - halo ja jestem leworęczna i wiesz kto też jest leworęczny? Olek.
    Wracam do tematu; jejku to zagmatwałaś. Serio, mogłam ci przerwać pisanie "ważnego fragmentu", żebyś zetknęła na Daniela i Linn, kurde.
    Karolina, co ty chcesz zrobić w tym epilogu?

    orety!
    ret.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze mogło być mało informacji XD ta leworęczność ze względu na Ciebie ☺ zaskoczyłam, więc czekaj cierpliwie

      Usuń
  3. jestem na imieninach u tatusia, ale wrócę tutaj z podpisami odwołującymi ten szybki epilog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czekam na te podpisy 😂

      Usuń
    2. Ale z nich ryzykanci - Kamil uciekał przed narzeczoną do młodej kochanki, mieli szczęście, że ona nigdy ich nie przyłapała, chociaż mało brakowało (a maturzystce tylko zazdroszczę tych wydarzeń przed egzaminem dojrzałości)
      Teraz Sara powinna mu wybaczyć; popełnił ogromny błąd, bo nie był z nią uczciwy, ale każdy zasługuje na drugą szansę, a jak niby ma wyglądać jej każdy dzień bez męża?
      Monika - to bohaterka, która zaskoczyła mnie najbardziej; z początku myślałam, że to zaginiona bliźniaczka, która ma romans z Gregorem, a tutaj nagle okazuje się, że są małżeństwem #chcialabyszobaczycmojezdziwienie
      Serduszko zabolało wtedy, kiedy obok siedzą identyczne, jak dwie krople osoby, a nie wiedzą o sobie podstawowych rzeczy - życie potrafi platać figle :/
      Brakowało tutaj skoczków, ale jakoś to przeżyłam, bo rozdział był dłuższy i zawierał wiele cennych informacji.
      Pozdrawiam i lista powoli się tworzy XD

      Usuń
    3. ten komentarz długi jak mój rozdział 😻 czekam na listę, pozdrawiam

      Usuń
  4. 1. Przepraszam, że dopiero teraz, ale Radom i tęsknota za nim oraz nauka mnie pochłonęła 😏
    2. Kamil nie zachował się wobec Sary fair, ale moim zdaniem powinna mu dać drugą szansę 😏
    3. Cytat z łzami taki prawdziwy 😍
    4. To przykre, że Sara nie na nikogo bliskiego oprócz Kamila i Moniki 😔
    5. O żesz w mordę!😱 Taka miałam dosłownie minę, czytając o Monice i Gregorze 😂
    6. Biedne dziewczyny...Szkoda, że nic o sobie nie wiedzą, ale mogą to zawsze nadrobić 😊
    7. Liczę na to, że Sara przemyśli wszystko jeszcze raz i podejmie dobra decyzję 😏
    8. Pozdrawiam i niebawem zapraszam do siebie, gdyż w najbliższym czasie postaram się ogarnąć na Tomku 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1.lepiej późno niż wcale 💙
      2.może czas zaleczy u niej rany
      3.osobiście też tak uważam
      4.przykre, ale prawdziwe, bo oprócz Sary jest o wiele więcej takich osób na świecie 💔
      5.taką to ja miałam minę, kiedy wpadłam na ten pomysł
      6.na szczęście mają jeszcze czas
      7.intensywnie myśli, ale co to będzie, to ja nie wiem
      8.dziękuję i pozdrawiam

      Usuń