Strony

środa, 5 lipca 2017

rozkosz druga

 
Powiedz mi prosto w twarz, że mnie kochasz,
 potrzebuję tego bardziej niż twoich objęć.
 
 

Jęknąłem głośno w poduszkę, kiedy usłyszałem po raz kolejny pukanie do drzwi. Czułem się, jakby ktoś wywiesił na korytarzu kartkę z informacją, że nigdy nie odmawiam rozmowy i nie zapominam o szczerości. Przewracając się na drugi bok, zerknąłem przelotnie na tarczę srebrnego zegarka, który wybierałem z żoną podczas zeszłorocznych, wiosennych zakupów. Kiedy o nich sobie przypomniałem, uświadomiłem sobie, że wraz z nadejściem marca nie uwolnię się od dokładnych porządków w góralskim domu. Lubiłem w niej to, że wykonywała swoje plany krok po kroku, nie opuszczając przy tym żadnego punktu. Zakładając na nagi tors bawełnianą, szarą koszulkę z orzełkiem na piersi, włączyłem światło, uchylając drzwi. O framugę oparty był starszy o cztery miesiące kolega, z którym od dawna nie dzieliłem wspólnie pokoju. Zerkając na zaścielone łóżko swojego współlokatora, gestem ręki zaprosiłem go do zewnątrz, odbierając od niego szklaneczkę z whisky.

-Nie zapomniałeś o tym, że alkohol jest tutaj zabroniony, kolego? -zaśmiałem się, wylewając zawartość do zlewu. -Zrób to samo, bo nawet papryka Cię nie uchroni od kary.

-Najlepiej. -westchnął, zamaczając usta w ciemnej cieczy. -Zabiorą mi trunki i nawet z żoną nie mogę się spotkać. Mam trzydzieści lat, a to co dobre musi mnie omijać. -obdarzył mnie złowrogim spojrzeniem.

-Pamiętaj, że nie tylko ty jesteś w takiej sytuacji. -zwróciłem wzrok w stronę kolażu czterech zdjęć z ukochaną kobietą. -Z Sarą widzimy się od święta, więc znajdujesz się w lepszym położeniu.
 
-Gdybym mógł stać się Kamilem Stochem nie siedziałbym tutaj. -uśmiechnął się cwanie, gryząc zielone jabłko. -Dawno szukałabym pojedynczego pokoju z dwuosobowym łóżkiem.
 
-Chcesz mi zaproponować wspólne spanie z zagranicznym skoczkiem? Pamiętaj interesów nie załatwiamy przez łóżko, jeżeli chcemy wygrać to tylko uczciwie.
 
-Mądre słowa, kolego. -poklepał obolałe ramię. -Jednak wydaje mi się, że tą piękność widziałem na kolejnej jaśminowej herbatce. -wziął ramkę do ręki. -Nie widziałem dawno Twojej żony, ale wydaje mi się, że to była ona, a wtedy nie miałem jeszcze alkoholu w ustach. Miłej nocy. -zamykając za sobą drzwi, zaczął śpiewać ludowe pieśni.
 
Lekko zszokowany, odmówiłem masaż u brunetki, przepadającej za słuchaniem starych utworów na zadbanym gramofonie. Wahając się przed wykonaniem połączenia, zignorowałem fakt, że w Tokio wybiła właśnie piąta nad ranem i moja żona ma wyciszony telefon albo nawet nie zwróci uwagi na dźwięk wydobywający spod kołdry. Odkąd pamiętałem zasypiała z tabletem w ręku, zmęczona zostawiała otwartą książkę na mojej połowie łóżka albo przed położeniem się spać musiałem zdejmować z jej kolan laptopa, na którym leciały końcowe napisy filmu. Szukając jej imienia w spisie kontaktów, wybrałem połączenie video. Miałem argument, który uchroniłby mnie przed monologiem, nie mającym końca.
 
-Widzę, że mój mąż za mną bardzo tęskni. -przetarła oczy, wyłączając alarm. -Dziękuję za pobudkę, skarbie. Stanowczo wolę taką, ale wydaje mi się, że ty powinieneś już dawno spać. Porozmawiamy później, bo muszę szykować się na trening, ale coś Ci jeszcze pokażę. Spójrz jak tu jest pięknie. -podeszła z urządzeniem do okna. -Zakochałam się, ale tęsknię za naszymi górami, więc z niecierpliwością czekam na ostatni występ. Kolorowych snów, Kamil.
 
🎇
 
 
 
Wycierając śnieg z beli, ostatni raz poprawiłem wszystkie zabezpieczenia, orientując się, że nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo. Widząc znak od trenera, odepchnąłem się mocno, ruszając po najlepszy wynik na dzisiejszym treningu. Był to trzeci skok i na chwilę obecną konkurowałem z Maciejem. Musiałem osiągnąć przynajmniej sto trzydzieści osiem metrów, aby usłyszeć dobrą opinię od Horngacher'a. Nie psując swojego wyobrażenia o wylądowaniu, usłyszałem brawa od kolegów, a także z dumą spojrzałem na uniesiony kciuk byłego austriackiego skoczka narciarskiego. Narzucając na ramiona zimową, niebieską kurtkę, podążyłem śladem innych, siadając w znajomej resteuracji, w której można było napić się dobrej kawy z ekspresu, ale także zjeść coś, co nie było zrobione w litrach tłuszczu. Opierając białą filiżankę o wargi, czułem przyjemny zapach limonki i miodu, śmiejąc się z kolejnego żartu bruneta. Próbowałem skupić swoje myśli tylko na rozmowie, ale w żaden sposób nie dawało mi spokoju jedno pytanie. Kim jest tajemniczy zbuntowany anioł i dlaczego według doniesień Piotra przypomina moją żonę? Przyglądając się dyskretnie osobom, które siedziały na parterze, liczyłem na to, że wśród klientów odnajdę kobietę, na której widok niektórzy mężczyźni nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Pocierając ze zmęczenia czoło, usłyszałem stukot wysokich szpilek blisko drewnianej ławki, na której siedziałem. Odwracając natychmiast głowę zobaczyłem brunetkę ze związanymi włosami w kitkę, rozpoznałem znajomą kurtkę z naszywkami i kiedy przechodziła obok ostatniego stolika, założyła na głowę tą samą czapkę, o której krążyły powoli legendy. Rzucając na wykonany z dokładnością obrus banknot, wybiegłem tuż za nią, zapominając o tym, że mieliśmy od razu wracać do hotelu.
 
-Sara! -wykrzyknąłem jej imię z irytacją, powoli denerwowało mnie, że okłamuje najbliższą osobę w swoim życiu.
 
Przechodząc po zaśnieżonej i oświetlonej alei, przyśpieszyłem kroku, bo miałem pewność, że hotel brunetki znajduje się w pobliżu naszego i wcale bym się nie dziwił, gdyby miała okno naprzeciwko mojego. Wciągając na głowę kolorową czapkę, zatrzymałem się, kiedy usłyszałem prośbę o autograf. Chwytając w dłoń czarny marker i pisząc wyraźnie swoje imię i nazwisko, obserwowałem ją uważnie, ale kiedy oddałem niskiej dziewczynce telefon ze wspólnym zdjęciem, nigdzie jej nie zauważyłem. Zniknęła, ale w pobliżu leżała bordowa, damska rękawiczka ze złotą klamrą. Taki sam komplet znajdował się pod czapkami w piątej szufladzie naszej komody, a pewności dodał mi fakt, że w ostatniej chwili wkładała je do walizki, śpiesząc się do zaparkowanej przed domem zielonej taksówki.
 

Ona ma złą reputację
Obiera długą drogę do domu
Wszyscy moi znajomi widzieli ją nagą
Albo tak głosi legenda
 
 
 
 


Coraz przyjemniej pisze mi się jego losy.
To na pewno nie jest ostatni rozdział w tym miesiącu.


16 komentarzy:

  1. Nareszcie tutaj pierwsza ❣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ta Sara kombinuje? Pokazuje mi widoki Tokio, a później jest na zgrupowaniu u chłopaków, przecież nie może być w dwóch miejscach jednocześnie. Uważam jednak, że Kamil zna ją na tyle, iż musiał swoją żonę rozpoznać i nie pomyliłby jej z żadną inną kobietą. Kroi się tutaj coś poważnego! Czekam na kolejną rozkosz.

      Usuń
    2. Masz rację swojej żony nie można pomylić z inną kobietą, więc sama zastanawiam się, co ta Sara kombinuje :)

      Usuń
  2. świetnie wychodzi Ci pisanie z perspektywy Kamila, serio ♥ ciekawe to, nie napiszę, że nie, ale wiesz, że czekam na kolejne rozdziały. jeszcze Shawn na końcu - jak to zobaczyłam to uśmiechnęłam się bardzo szeroko. chyba ostatnie - zbyt krótko - to ja tutaj jestem od krótkich rozdziałów xd

    ret.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczę się wcielać w role mężczyzn, bo może kiedyś na winie oddasz mi jakiegoś chłopca xD Shawn musiał tutaj być. Poczekaj może się rozkręcę z tymi rozdziałami :)

      Usuń
  3. jak ja dziękuję sobie, że kliknęłam twój profil i znalazłam opowiadanie z moim idolem. Podoba mi się to jak operujesz słowami i odpowiednio budujesz napięcie związane z zbuntowanym aniołem, którego tożsamość nadal pozostaje anonimowa. Jestem ciekawa czy będą tutaj poważne spięcia czy sielanka i daj więcej pozostałych naszych skoczków, jak w poprzednim rozdziale #kochanajesteśkaro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. #kochanajesteśanonimowa :) Dziękuję za pochwałę! Na temat fabuły nic nie zdradzam, jestem wierna :)

      Usuń
  4. Jestem!
    Cóż mogę powiedzieć... cudowny rozdział. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem ^^
    Strasznie mi się podoba ta perspektywa Kamila, wiesz? Jakoś tak niesamowicie naturalnie to wszystko wychodzi, przez co dobrze się to czyta :)
    Hmm... zastanawia mnie Sara. Co ona kombinuje?
    Weny, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiałam się, że ta narracja zupełnie mi nie wyjdzie, ale wszystkiego trzeba w życiu spróbować :)

      Usuń
  5. jak to się stało, że ja Ciebie drogi Kamilku ominęłam? Lil.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mogę jęczeć w poduszkę z radości, że Kamil tutaj na mnie czeka xD Papryka sprawia, że wracają piękne wspomnienia, a charakter i poczucie humoru Piotrka opisujesz w bardzo poprawny sposób, dla mnie bomba! Po prologu nie spodziewałam się, że będzie tutaj tak tajemniczo. Opowiadanie 'Każdego dnia' powoduje, że nie mamy tutaj opisywanego gorącego uczucia między małżonkami, a serwujesz nam podstawy do przeprowadzania własnego śledztwa :) KOCHAM!

      Usuń
    2. Uwielbiam tamten czas :) To czas zabawić się w detektywów :)

      Usuń
  6. O jejuńciu jakie to wciągające i owiane tajemnicą, niby wszystko układa się w logiczną całość i sobie przeczy, jestem.podekscytowana i czekam na następny, a narracja Kamila obłędna 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to miało właśnie wyglądać :) Następny postaram się, aby był w lipcu, bo jeszcze nic nie mam.

      Usuń
  7. Już cię tutaj chwaliłam kilka dni temu na priv! Kocham to jak piszesz i naprawdę, to jest kolejne opowiadanie , które genialnie ci wychodzi. Za narracje ukłony, sam opis prosi o brawa. Człowiek czyta to, co piszesz i znajduje się w innym świecie! W świecie Kamila i Sary. :D
    Co do samej treści. Wydawało mi się, że to zgodne małżeństwo, wręcz idealne. Ale teraz już nic nie rozumiem! Nie wiem o co chodzi tej Sarze... Ale to dobrze, że nie rozumiem. :) To tylko świadczy o tym, że lektura jest wymagająca, a ty masz ogromny talent! Ale to też już mówiłam. <3
    Padam z nóg.
    Następny komentarz, będzie lepszy!
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka
    #paulkanadrabiablogowyswiat #wakacjezbloggerem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwaliłaś, pamiętam :) Każdą narrację trzeba wypróbować :)
      #wakacjezbloggerem

      Usuń