(...) Bo jeśli ciebie tu tak naprawdę nie ma, to gwiazdy nie mają znaczenia.
Zamykając drzwi od swojego pokoju odetchnąłem z widoczną ulgą. Do tej pory nie byłem przesądny, nie zwracałem uwagi na trzynastki ani nie wierzyłem w żadne przesądy, które liczyły się dla mojej babci albo starszych ciotek próbujących swatać moje siostry. Siadając na fotelu stwierdziłem, że każdy czarny kot przebiegający mi drogę przynosił zawsze szczęście, a wstawanie z łóżka lewą nogą odganiało ode mnie pecha, więc jako dwudziestodziewięciolatek żyjący w XXI wieku nie dmuchałem na zimne, a kuszenie losu przynosiło mi wiele radości i niczym nie musiałem się przejmować. Zrzucając z prześcieradła książkę próbowałem skontaktować się z żoną. Mało brakowało, a zdradziłbym ją z przypadkową masażystką, której obowiązki miały kończyć się na tym, aby ból opuścił całe moje ciało. Odkładając laptopa na parapet zrozumiałem, że sen, który męczył mnie przez całą noc był jedynym ostrzeżeniem; wyraźny gmach rejonowego sądu spowodował, że wybudziłem się przed wschodem słońca i zmęczenie spowodowane ostatnimi zawodami poszło całkowicie w zapomnienie. Jako perfekcjonista zapamiętałem, że poranne bieganie rozpocząłem o siódmej trzydzieści pięć i wybrałem się pod drugi, pobliski hotel, w którym prawdopodobnie zatrzymała się kobieta mojego życia. Postawa zdobyta w dzieciństwie umożliwiała mi normalne funkcjonowanie, więc nie musiałem zmartwiony uczęszczać na zajęcia psychologiczne. Rozciągając nogi na zasypanej śniegiem ławce obserwowałem okna zasłonięte podobnymi kolorystycznie roletami. Przez niecałe pół godziny drzwi otworzyły się dwukrotnie; po raz pierwszy wybiegły dwie uśmiechnięte dziewczyny w podobnym wieku do mojego, a następnie starsze małżeństwo zapewne z czterdziestoletnim stażem poszło w stronę restauracji, w której moi przyjaciele spotkali zbuntowanego anioła. Nakrywając się puchową kołdrą wziąłem do ręki ramkę ze zdjęciem ukochanej; miała na nim jedynie dwadzieścia lat, a na prawej dłoni błyszczał srebrny, zaręczynowy pierścionek. Od tamtego czasu zmieniła się; zapuściła długą grzywkę, z którą nie potrafiła się dogadać i często powtarzała, że jeżeli ona ruszała się w prawo lub w lewo to włosy robiły jej na złość wybierając przeciwną stronę. Tamtego dnia jeszcze uczyła uśmiechnięte pięciolatki i sześciolatki baletu, a teraz sama na światowych konkursach z panieńskim nazwiskiem walczyła o wysokie miejsca i kwalifikacje do finałów, przywożąc ze sobą w treningowej torbie kilka, ciężkich pucharów. Po zdanej maturze na początku roku robiła sobie tatuaż jako spóźniony świąteczny prezent, więc łatwo można było obliczyć, że miała ich już osiem, a ja nie potrafiłem zrozumieć jej zauroczenia, kiedy poszukiwała odpowiedniego na początku października albo do późnej nocy samodzielnie robiła projekty w czerwonym kołonotatniku z Oxforda. Na początku naszego związku moi rodzice nie potrafili zaakceptować tego, że odwołałem ślub i zrezygnowałem z fotografki z dnia na dzień, ale kiedy poznałem Sarę dotarło do mnie, że źle ulokowałem uczucia i wolałem zerwać z Ewą sześć miesięcy przed ślubem niż zostawić ją przy ołtarzu. Przed samymi oświadczynami brunetka zdobyła serca osób, którzy dali mi życie. Mama jako pracownica Urzędu Miasta nie potrafiła przepracować jedynie osiem godzin, pomagała ludziom i nikogo nie potrafiła zostawić bez słowa wsparcia i sympatycznego uśmiechu, więc gdy Sara przywitała ją w zimowe, piątkowe popołudnie z domowym rosołem zaczęła opowiadać swoim znajomym, że nie trafiła jej synowa, a chodzący anioł. Tata był znanym sądowym i klinicznym psychologiem, więc od początku miał z nią lepszy kontakt, jednak przełamał się całkowicie podczas rozgrywki szachowej, kiedy po tygodniu nauki uczennica przerosła mistrza i upiekła mu ulubione ciasto przekonując, że czasami warto zrezygnować z diety, zapewniając go, że wcale nie popełni grzechu. Miałem z nią wspaniałe wspomnienia i mógłbym opowiadać o niej godzinami, bo naprawdę była interesującą osobą. Jak na swój młody wiek odniosła już wiele w życiu i jedyne czego jej brakowało to dziecka. Zdecydowalibyśmy się na powiększenie rodziny nawet podczas nocy poślubnej, ale oboje ustaliliśmy, że chcemy rozwijać swoje pasje, a one nie pozwalałaby na całkowitą uwagę, którą każdy rodzic musi poświęcić tej małej istotce poznającej dopiero świat od podstaw. Uśmiechnięta podczas łamania opłatka i składania mi życzeń wyznała, że przez najbliższy rok chce osiągnąć wszystko o czym marzy, a następnie stanie się najseksowniejszą kurą domową z ciążowym brzuszkiem. Nalewając do wysokiej szklanki pomidorowy sok przypomniałem sobie ważny fakt. Brunetka wcale nie musiała zatrzymać się niedaleko; na większym parkingu mogła mieć zaparkowaną terenówkę i nocowała u swojej koleżanki, której córka była jej chrześniaczką. Po zawodach spędzała z nią cały dzień, przywoziła jej z zagranicy ubrania albo zabawki i bawiła się z dwulatką do następnej doby opuszczając ją po smakowitym śniadaniu. Byłem pewny, że zobaczę żonę jutro; dwupiętrowy dom znajdował się jedynie dziesięć kilometrów od Wisły i czułem podświadomie, że niedzielny konkurs indywidualny może wszystko odmienić.
🎇
W ulubionej przez skoczków restauracji nie było nikogo obcego. Do naszego stolika na pierwszym piętrze podchodzili nasi rywale, a prywatnie bliscy znajomi i gratulowali mi kolejnego zwycięstwa. Do wczoraj wydawało mi się, że nie jestem w najlepszej formie; życzyłem nawet przed snem wygranej Maćkowi, Piotrkowi albo Dawidowi, jednak znowu poczułem, że szczęście przyniosła mi ta sama rzecz. Srebrna obrączka, którą zdarzało mi się zdejmować od wielkiego święta; najczęściej gdy w organizmie brakowało małej ilości magnezu i raz na jakiś czas drętwiała mi prawa dłoń. Nigdy przy wejściu do publicznego miejsca nie udawałem, że jestem singlem. Przyznawałem się do mojej żony, chociaż nie wyznawałem wszystkim wokół kim ona jest. Nawzajem chroniliśmy się prywatnością i nie mogę zapomnieć, kiedy siedząc przy barze brunetkę spotkała niemiła niespodzianka. Wpadła przypadkowo na dziewczynę, która kpiła z jej pasji, powtarzając że baletnice nigdy nic nie osiągną w życiu, szczególnie te pochodzące z domu dziecka. Pochwaliła jej się, że od dwóch miesięcy jest najszczęśliwszą mężatką, a Sara wykorzystała to co w sobie posiadała, czyli cały wdzięk i seksapil.
-To nazywasz się Stoch? Tylko ten mężczyzna może zagwarantować Ci szczęście. Innego wariata już nie spotkasz, więc zasmucę Cię, ale Twój mąż wcale nie jest wyjątkowy. -usiadła na moim kolanie całując mój policzek pokryty trzydniowym zarostem. -Musiałam się Tobą pochwalić stary wilku. -szepnęła przygryzając płatek mojego ucha.
Jej rywalka z czasów gimnazjalnych zaczerwieniła się, jakby rodzice nakryli ją niepełnoletnią, kiedy rozbierałaby się przed swoim ideałem albo właśnie ukradła cenną rzecz, którą z torebki wyjął ochroniarz, a ludzie okrzyknęliby ją mianem złodziejki. Mimo wielkiej popularności uważałem siebie za zwyczajnego chłopaka, który niczym nie wyróżniał się z tłumu. Byli tutaj tacy bardziej umięśnieni ze znacznie grubszymi portfelami, ale ta z ciemnoniebieskimi tęczówkami udowadniała wiele razy, że nigdy nie zależało jej na pieniądzach i mogłaby ze mną być nawet, jeżeli ledwo wiązalibyście koniec z końcem. Odbierając od Kubackiego kolorową kostkę rzuciłem ją w stronę Kota i przesunąłem się białym pionkiem o cztery miejsca widząc przed sobą kolejne zwycięstwo, ponieważ wystarczyłoby mi jedynie sześć oczek.
-Kamil! -krzyknął oburzony Żyła. -Możesz chociaż teraz przegrać? Stary, trzymałem za Ciebie kciuki w konkursie, ale teraz daj spokój.
-Mogę Ci oddać swój pionek, jeżeli przestaniesz łykać niebieskie tabletki. -upiłem łyk gorącej, wiśniowej herbaty. -Szkodzą Ci coraz bardziej, nawet teraz nie potrafisz się skupić.
-Będziesz się odgryzał za zbuntowanego anioła? -wytknął język i po chwili zaczął dusić się śliną. -Ona tutaj jest. Odwróć się.
-Znowu zajmie stolik z siedemnastym numerem przy oknach. -wypowiedział najmłodszy z całego towarzystwa, jakby znał jej schemat postępowania na pamięć.
-Ponownie ma te śnieżnobiałe trampki i odkryte kostki. Zadbaj o nią, bo Ci się dziewczyna jeszcze nieźle przeziębi. -wypowiedział Dawid.
-Pamiętaj, że jak dostanie kataru to przejmiesz kontrolę. -zaśmiał się głośno Piotrek. -Będziesz nad, a nie jak zawsze pod. -postawił na drewnianej tacce pustą filiżankę. -Życzę powodzenia.
Zaczepiłem w pośpiechu młodą kelnerką, która jak widać było uwielbiała bluzki z głębokimi dekoltami i zamówiłem sernik na zimno z brzoskwiniami, a także jaśminową herbatę. Z tego co zauważyłem będziemy musieli częściej tutaj przyjeżdżać, bo najczęściej narzekała, kiedy w menu nie odnalazła ulubionej cieczy. Na początku małżeństwa myślałem, że szybko owe uzależnienie przeminie, ale trwało do dzisiaj i kiedy liczyła w portfelu drobne wiedziałem, że szuka dziesięciu złotych na tą jedyną pozycją. Po chwili wysypała z dużej przegródki mnóstwo grosików i uśmiechnięta zaczęła je przeliczać. Tęskniłem za jej radością, odwagą, chłodnymi dłońmi, czujnym wzrokiem i charakterystycznym dla jej osoby zagryzaniem dolnej wargi, kiedy uważnie słuchała swojego rozmówcy. Prawą nogą podrygiwała do rytmu, a kiedy usiadłem naprzeciwko poprawiła opadającą na oko grzywkę śmiejąc się po cichu. Pierwsze co zrobiła to kopnęła mnie delikatnie w kostkę i wiedziałem, że oglądała najnowszy wywiad, w którym skarżyłem się na niewielki ból.
-Dobrze było ponownie zostać zbuntowanym aniołem, Kamil. -schowałem jej pieniądze do portfela. -Wiem, że trochę Cię zdenerwowałam, ale nie chciałam rozpraszać Cię przed skokami. Wróciłam wcześniej i do końca lutego zostaję z Tobą.
-Znowu będę miał najwierniejszego kibica na trybunach. -dotknąłem jej dłoni zerkając na niebieski zegarek, który nosiła na prawym ręku. -Jak ty wytrzymasz tak długo bez baletu?
-Kiedyś miałam trzymiesięczną przerwę i dałam radę. Będziesz miał możliwość podziwiać moje nogi przez sześć tygodni jako jedyny. -mrugnęła odbierając zamówienie od kelnerki. -A od przyszłego roku będziesz robił to każdego dnia.
Dosyć szybko przestała się ukrywać. Zbuntowany anioł wkracza bardziej do gry! Lubię od czasu do czasu wracać do tego opowiadania. Nie piszę nic przez prawie cały miesiąc, a później usiądę i mam cały rozdział w niecałe trzy godziny. Nie mogę Wam obiecać, kiedy pojawi się następny wpis, ale kiedyś się pojawi. Zostawcie w komentarzach miłość :3