(...) Bo kochanie, jesteś światem
Nie będę twoim zanieczyszczeniem
I jeśli będziesz płakać, wytrę twoje oczy
Nie będę twoim zanieczyszczeniem
I jeśli będziesz płakać, wytrę twoje oczy
Wycierając rękawem bluzy zamglone okulary, otworzyłem drzwi od korytarza, na którym można było spotkać samych skoczków albo obsługę hotelową. Przechodząc obok Andreasa Wellingera i Richarda Freitaga, pogratulowałam im miejsc na podium, spoglądając na płaczącego ze śmiechu Piotra. Poprawiając dłonią włosy, zignorowałam jego radość, kierując się w stronę pokoju. Po godzinie spędzonej na mrozie, rozdając autografy i robiąc zdjęcia z fanami, marzyłem o nakryciu swojego zziębniętego ciała puchową kołdrą i wypiciu czegoś na rozgrzanie. Byłem pewny, że Żyła w swojej torbie przywiózł zapas wódki, ale alkohol musiał zostać zastąpiony gorącą herbatą z miodem i cytryną. Kładąc dłoń na mosiężnej klamce, podobnej do tej z góralskiego domu, poczułem uderzenie w bok głowy i zerknąłem na kolegę, który od dwa tysiące szóstego roku miał żonę i był ojcem dwójki dzieci.
-Słyszałeś o zbuntowanym aniele? Brunetka z tatuażem na łopatce była widziana przez większość naszych rywali i zawróciła niektórym w głowie. -zaśmiał się, kaszląc po chwili głośno.
-Prawdopodobnie wyślę Cię na długie leczenie, Piotrek.
-Człowieku, ale ja nic nie piłem ani nawet nie zwariowałem. Sama przedstawiła się tym pseudonimem jednemu Niemcowi, a Maciek widział ją idącą w stronę kawiarni. Ma charakterystyczną czarną czapkę z daszkiem, na której znajduje się napis Queen. To oznacza słowo królowa.
-Wiem, jakie jest tłumaczenie. -podrapałem się po brodzie. -Zabaw się w detektywa. -odprowadziłem go na koniec korytarza, rozmyślając o kobiecie, która stawała się powoli znana wszystkim moim kolegom, a także rywalom.
Siadając na zaścielonym łóżku, zerknąłem na leżące zdjęcie żony. W powiecie cieszyńskim musiała pojawić się kobieta, która mogła być jej sobowtórem. Dwudziestosześciolatka, która w ostatnim czasie zdobyła pierwsze miejsce na zagranicznym turnieju należała do miłośniczek tatuaży, a także na moje dwudzieste dziewiąte urodziny kupiła dwie czapki z popularnymi określeniami. Według fabuły argentyńskiej telenoweli główną bohaterką była młoda, śliczna i szalenie żywiołowa dziewczyna, równie dobrze mógłbym w skrócie tak samo przedstawić Sarę. Krążąca wokół innych skoczków narciarskich brunetka nie dawała mi spokoju. Coś utwierdzało mnie przy przekonaniu, że może być nią baletnica, z którą dzieliłem życie, nazwisko i wielkie małżeńskie łóżko z liliowym baldachimem. Pośpiesznie wybrałem dziewięciocyfrowy numer, który był na pierwszym miejscu w moim spisie kontaktów. Byłem przekonany, że ponownie wspomni o ciemnym pieczywie z dodatkiem pomidorów, które smakowało inaczej, o tiulowej sukience i o hotelu przy wieżowcach Shinjuku w Tokio. Byłem przygotowany, że zacznie rozmowę od słowa w języku japońskim, usłyszę jej głośny śmiech, a po zakończeniu połączenia dostanę zdjęcie, którym nie należało chwalić się innym mężczyznom. Musiałem otrzymać potwierdzenie, że nie jest w Polsce i nie ukrywa się przede mną. Robiła wspaniałe niespodzianki, ale nie miałem zamiaru przez resztę konkursu, odciągać od niej zauroczonych zawodników. Nie chciałem być zazdrosny o każdy wzrok i krótką pogawędkę między nimi. Mimo, że mi dziennikarze nie dawali spokoju, prawie bili się o wywiady i pytali coraz częściej o życie prywatne, odsuwałem swoją żonę od tego świata. Chciałem, żeby miała możliwość chodzenia po centrach handlowych, żeby spotkania z przyjaciółkami należały do spokojnych i nie musiała chować się przed paparazii w krętych uliczkach. Dla mediów Sara Stoch musiała pozostać obcą kobietą, a w Internecie można było ją zobaczyć tylko w białej do ziemi sukni ślubnej z odkrytymi plecami, która została kupiona tydzień przed uroczystością w Tychach. Nic więcej o niej nie było i tego mieliśmy trzymać się do końca mojej kariery.
🎇
Podczas godzinnej rozmowy zapewniła mnie, że nie marzy o opadach śniegu i podmuchach wiatru, który rozwiewałby jej ułożone przed podróżą włosy. Zrobiła mi apetyt na solony popcorn, a na koniec wykonała połączenie video i wskazała na leżącą czarną, ozdobną torebkę ze sklepu Intimissimi. Obiecała, że za tydzień będzie ze mną. Wierzyłem jej na słowo, chociaż pokój hotelowy mógł znajdować się w Polsce. Ufałem jej bezgranicznie i wierzyłem, że najtrudniejsze kroki nie sprawiają jej problemu. Słuchałem zadowolony, że rozciąga się przy tym, jak zużyta guma i dostaje pochwały od polskich, ale także od zagranicznych trenerów. Uśmiechnięty pobiegłem na kolację i zajmując miejsce przy Maćku, zacząłem przyglądać się menu i daniom polecanym przez kucharza. Miałem do wyboru jajka w koszulkach na szpinaku, gulasz z cukinią, bagietkę warzywną albo wrap z kurczakiem. U młodej kelnerki, która nałożyła koszulkę z największym dekoltem złożyłem zamówienie na ostatnią potrawę i zupełnie nie śliniąc się na jej widok, oparłem się wygodnie o drewnianą ławę.
-Spóźniłeś się, jeszcze dziesięć minut temu zbuntowany anioł pił tutaj herbatę jaśminową. -Żyła wskazał na wolny stolik, na którym stała biała filiżanka z odciśniętą szminką.
-Była bardzo podobna do mojej koleżanki ze szkolnej ławy. -Kot zerknął na tą samą kelnerkę, na którą ja nie zwróciłem uwagi.
-Chwaliła się komuś, że wystroiła się, jak szczur na otwarcie kanału. -zaśmiał się Kubacki i poprawił swoje jasne włosy, na których Piotr tworzył warkoczyk.
Każdego dnia moja żona zaskakiwała mnie coraz bardziej. Uwielbiała jaśminową herbatę i po krótkich nocach musiałem chodzić do pobliskiego sklepu, kupując opakowanie, które zawierało trzydzieści pięć pachnących saszetek. Chodziła do jednej klasy z chłopakiem, który urodził się w Limanowej. Często identycznie podkreślała swój wygląd i udowadniała wszystkim, że nie potrzebuje żadnego zaproszenia na ważną ceremonię otwarcia, na której nie brakowało umięśnionych ochroniarzy, przypominających więźniów, którzy w pośpiechu uciekali przed policją. Była w stanie przekonać takie osoby, że jest gwiazdą tego wieczoru i posyłając w ich stronę tylko jeden firmowy uśmiech, przynajmniej raz na kilkanaście miesięcy bawiliście się na największej imprezie roku, pijąc przy okazji słodkie wino i tuż po północy podziwiać sztuczne ognie. Przy niej zdobyłem nutę odwagi. Bez niej każdy dzień trwał wieczność. Przez jej nieobecność nie potrafiłem znaleźć sobie nigdzie miejsca. Wszystko od razu mi przeszkadzało, nawet humor Żyły, który powinien mnie tylko bawić, ale zamiast tego, denerwował coraz mocniej.
''Chcę wzywać twoje imię dopóki nie wrócisz do domu
Dopóki nie wrócisz do domu''
Dopóki nie wrócisz do domu''
po raz pierwszy zdecydowałam się, że narratorem będzie tylko Kamil.
lubię eksperymentować, więc w tym przypadku żona skoczka opowiedziała historię tylko w prologu.
luty 2017
luty 2017